Podczas pożaru przy Marywilskiej 44 zniszczony został wewnętrzny monitoring
Hala przy Marywilskiej, w której było się około 1,4 tys. punktów usługowych, spłonęła 12 maja br. Prokurator wraz z policjantami przeprowadził już oględziny budynku biurowego, jednak oględziny spalonej hali targowej aktualnie nie są jeszcze możliwe, ponieważ Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nakazał rozbiórkę ze względu na stwierdzenie stanu zagrożenia bezpieczeństwa ludzi i mienia, a obowiązek rozbiórki rozpocznie się po 24 lipca br.
W związku ze zdarzeniem pojawiły się poszlaki, że za pożarem przy Marywilskiej 44 mogą stać osoby wynajęte przez rosyjskie służby.
Pytany o to szef MSWiA zaznaczył, że przy każdym zdarzeniu tego typu, służby badają wątek sabotażu czy dywersji i wykorzystują wszelkie środki do tego, by ustalić, czy taka teza jest prawdopodobna. Dodał, że w przypadku pożaru przy Marywilskiej taki wątek jest rozpatrywany.
Przypomniał, że w związku z aktami dywersji na terenie Polski aresztowano kilkanaście osób. Podkreślił też, że polskie służby współpracują ze służbami z państw sąsiednich, na których terenie takie przypadki też miały miejsce.
"Oczywiście śledczy, gdy tylko będą mogli, zbadają wszystko co tam zostało. Natomiast z raportu, którym ja dysponuję wynika, że elementy wewnętrznego monitoringu spaliły się i stopiły, co trzeba mieć na uwadze" - powiedział Siemoniak.
Podkreślił, że gdy tylko będzie to możliwe, bez narażania ekspertów i biegłych, każdy potencjalny dowód będzie zbadany.(PAP)
autorka: Marta Stańczyk
mas/ mark/ amac/